Ostatnio jak byłam nad Morskim Okiem rozmawiałam z góralem wozakiem, właściwie to tylko go słuchałam. Opowiadał mi o Człowieku – Ojcu, który tu nad Morskim Okiem przed laty… zima… lawina… wycieczka szkolna… stracił dwóch synów. Pierwszego pochował, drugiego Góry oddać nie chciały. Ciało chłopca wyłowiono z wody dopiero w maju jak lody puściły.
Nieruchoma czarna sylwetka, górale wiedzą, że nadszedł maj. Od czasu tragedii co roku przyjeżdża w dniu odnalezienia ciała syna. Czarno siwe długie włosy, broda, twarzy nie widać tylko te gorejące oczy, od lat, od lat takie same. Czarno ubrany stoi nad stawem i patrzy. Patrzy…
Nadejście wiosny dla górali, tych prostych wozaków z Morskiego Oka to nie pękające kry, to podążający drogą w góry nad staw Ojciec. Ojciec pytający te Góry : -Dlaczego? -Dlaczego mu dzieci zabrały?
Elżbieta Anna Sadkowski (Samek)